Wujek Chujek



Jadłem kolację, kiedy mama powiedziała do mnie, że jutro dwunasty, dzień urodzin wujka Chujka, i że jedziemy do niego na przyjęcie.

- Nie chcę jechać! - wykrzyknąłem, i najchętniej rzuciłbym wtedy w mamę łyżką, którą jadłem swoje ulubione płatki kukurydziane w czekoladowych skorupkach. - Nie ma mowy!
- Jedz płatki - nakazała spokojnie mama. - Jutro porozmawiamy, a na razie zajmij się płatkami.

Oczywiście następnego dnia nie miałem nic do powiedzenia i kazali mi jechać. I jak zwykle musiałem założyć garnitur od komunii, którego nienawidziłem, i który już powoli robił sie na mnie za mały. Nie rozumiałem dlaczego każą mi się ubierać w ten garnitur, skoro wujek Chujek nie jest nikim ważnym, a tylko zwykłym nauczycielem i to jeszcze od matematyki. Mama Tomka powiedziała mojej mamie przez telefon, że moge tego dnia zostac u Tomka, i że nas obu przypilnuje, jak moi rodzice pojadą na to przyjęcie. U Tomka to co innego. Ma najwięcej gier i w ogóle to mój najlepszy kumpel. Ale nie, musiałem jechać i koniec, bo wujkowi Chujkowi byłoby smutno, że nie przyjechałem. Akurat, pewnie nawet by nie zauważył.

Nienawidziłem tych wyjazdów jak nie wiem co. Jak zwykle posadzili mnie przy stole, skąd nigdzie nie mogłem się ruszyć. Żebym chociaż mógł pójść do pokoju obok i pograć na komputerze. Ale nie, wujek Chujek nie miał na swoim komputerze żadnych gier, a tylko programy, i do tego jeszcze same matematyczne. Nikt jednak tego nie sprawdził. Już potem nawet powiedziałem, że wolę matematykę, ale wujek Chujek stwierdził, że są dla mnie za trudne.
- Nie wierzę wujkowi Chujkowi! - krzyknąłem, a mama spojrzała na mnie tak, że potem przez pół godziny siedziałem i nic nie mówiłem.
Do czasu, kiedy na stół trafił tort, który ciotka tradycyjnie sama upiekła, i który wujek Chujek tradycyjnie opluł przy zdmuchiwaniu świeczek. Tata powiedział mi kiedyś, że to przez zęby, że wujek Chujek nie chciał myć zębów w dzieciństwie i teraz, kiedy prawie wszystkie mu wypadły, nie może nawet zdmuchnąć świeczek, tylko je opluwa. Powiedział, że wujek Chujek jest strażakiem urodzinowym, a ja tak się śmiałem, że brzuch mnie rozbolał. Śmiałem się i śmiałem, i nie mogłem przestać, aż przyszła mama i powiedziała, że jak nie będę mył zębów, to za kilka lat zobaczymy, w jaki sposób ja zmuchnę świeczki na swoim torcie. Dopiero wtedy przestałem się śmiać, jak mama to powiedziała.

A teraz właśnie ciotka ukroiła mi kawałek tortu i postawiła talerzyk przede mną. Przypomniało mi się to wszystko, i w ogóle trafił mi chyba najbardziej opluty kawałek.

- Nie chcę jeść tortu.
- Kawałek musisz zjeść - powiedziała ciotka, lekko oburzona, a ja spojrzałem na tatę, który powoli zjadał swój tort.
Zacząłem się zastanawiać, z kim on tak naprawdę trzyma. Bo najpierw mi naopowiadał, a teraz pożera ten opluty tort i nawet się nie skrzywi. Mama to mama, zawsze broniła wujka Chujka, ale tata, z którym wszystko zawsze ustalaliśmy? I dopiero, kiedy mrugnął do mnie okiem, pojąłem wszystko.
- Tadeusz, jak nie chcesz owoców, to daj mi na talerz, ja zjem - powiedziała ciotka. - A co, polewa też ci nie smakuje?
- Nie lubię czekolady - powiedział tata i jeszcze raz mrugnął do mnie okiem.

created by Socket-Marketing