|
Cienie na ścianie
Osoby:
Mężczyzna
Kobieta
Kelner
Chłopiec
Ogródek kawiarniany. Pięć stolików rozstawionych na planie kwadratu. Cztery na wierzchołkach, piąty dokładnie pośrodku. Przy najbliższym (1), po prawej stronie patrząc od widowni siedzi Mężczyzna odwrócony plecami. Raczej przystojny, ubrany w czarny garnitur. Na głowie czarny kapelusz. Wysoki. Twarzy nie widać. Przy stoliku przed nim (2) siedzą dwa Manekiny. Przy stoliku po ich lewej stronie (3) siedzi Manekin. Przed nim, bliżej widowni siedzi przy stoliku (4) Manekin. Wszystkie Manekiny nagie. Stolik pośrodku (5) wolny. Krzesła przystawione. Pusta filiżanka stojąca pośrodku. Półmrok.
Z lewej strony nadchodzi Kobieta( miejsce jej pojawienia się i linię podejścia wyznacza przekątna poprowadzona przez stoliki 1,5 i 3). Wysoka, zgrabna. Ubrana w czarną sukienkę. Podchodzi do stolika, przy którym siedzi Mężczyzna. Staje naprzeciw niego.
KOBIETA: Czy to pan?
MĘŻCZYZNA: Tak. To ja.
KOBIETA: Poznałam pana po kapeluszu.
MĘŻCZYZNA: Miał być słomiany i w istocie jest słomiany. Lubię słomiane kapelusze. Któż ich dzisiaj nie lubi. Proszę, niech pani usiądzie.
KOBIETA: Słomiany? Przecież pana kapelusz nie jest słomiany?
MĘŻCZYZNA: Nie? Tak się tylko pani wydaje. (Pauza) No dalej. Niechże pani siada.
KOBIETA: (Odsuwa krzesło i siada naprzeciw Mężczyzny) Czy długo pan na mnie czeka?
MĘŻCZYZNA: Czy długo? Jak długo? Sam chciałbym wiedzieć. Pewnie wieczność. Ile ma pani lat?
KOBIETA: Trzydzieści pięć.
MĘŻCZYZNA: To pewnie tyle.
KOBIETA: Jest pan zabawny.
Z głębi sceny wyłania się Kelner. Raczej niski i łysiejący. Wynędzniały. Podchodzi do stolika przy którym siedzą.
MĘŻCZYZNA: Idzie kelner. (Kelner staje przy stoliku. Milczy. Pauza) Zamawia coś pani?
KOBIETA: Tak. (Pauza) Tylko co?
MĘŻCZYZNA: Niech pani coś wymyśli.
KOBIETA: Dobrze. A zatem kawę. (Kelner wyjmuje z prawej kieszeni kamizelki notes,z lewej kieszeni kamizelki wyjmuje ołówek. Otwiera notes. Zapisuje. Stoi nadal przy stoliku. Milczy. Pauza) Tylko kawę. Może zdecyduje się na coś później. (Kelner zamyka notes i chowa go do prawej kieszeni kamizelki. Ołówek chowa do lewej kieszeni. Odchodzi).
MĘŻCZYZNA: Podają tu dobrą kawę. Ale za cukier trzeba dopłacać.
KOBIETA: Piję bez.
MĘŻCZYZNA: Pani sprawa. Ale jest jeszcze śmietanka.
KOBIETA: Wolę bez.
MĘŻCZYZNA: Cóż, pani sprawa. (Pauza) Zresztą za śmietankę też trzeba płacić.
KOBIETA: Nie o to chodzi.
MĘŻCZYZNA: (Zaskoczony) Nie o to? Proszę pani, nie ma się co oszczędzać. Życie jest kruche i sypkie. I nie ma słodkiego smaku. Samemu je trzeba dosładzać. Chwała Najwyższemu, że mamy ten cukier.
Wraca Kelner. Niesie na tacy filiżankę kawy (filiżanka ma jaskrawy kolor. Podobnie jak pozostałe filiżanki, w których Kelner realizuje zamówienia). Podchodzi do stolika. Stawia przed Kobietą filiżankę. Podaje łyżeczkę. Milczy. Odchodzi.
KOBIETA: (Miesza kawę łyżeczką. Próbuje) Dobra ta kawa. Miał pan rację. (Pauza) Przepraszam, czy mogę użyć magnetofonu? Jeśli to panu nie przeszkadza oczywiście.
MĘŻCZYZNA: Magnetofonu?
KOBIETA: Tak. Nagram naszą rozmowę.
MĘŻCZYZNA: Dobrze. Proszę.
KOBIETA: Dziękuję. (Wyjmuje z torebki magnetofon. Włącza. Kładzie go pomiędzy nimi. Pauza. Pije kawę) Naprawdę świetna.
MĘŻCZYZNA: Tak. Wyśmienita. Odpowie mi pani na moje pytanie?
KOBIETA: (Oblizuje łyżeczkę. Kładzie ją na spodku) Słucham.
Pauza
MĘŻCZYZNA: Dlaczego wszyscy myślą, że miłość rodzi się tylko nocami. No, wie pani o czym mówię. Tuż przed zaśnięciem. Ona nigdy się nie narodziła i nie narodzi się. Nigdy.
KOBIETA: Jak to nigdy?
MĘŻCZYZNA: Po prostu. Czy miała pani kogoś?
W trakcie ich rozmowy do stolika (2), gdzie siedzą dwa Manekiny podejdzie Kelner. Wyjmie z prawej kieszeni kamizelki notes. Wyjmie z lewej kieszeni kamizelki ołówek. Pauza. Otworzy notes i zapisze jakby przyjmował zamówienie. Schowa notes do prawej kieszeni kamizelki. Ołówek schowa do lewej kieszeni. Wyjdzie i po dłuższej chwili wróci, niosąc na tacy dwie filiżanki kawy. Postawi wszystko pomiędzy siedzącymi Manekinami i odejdzie.
KOBIETA: ( Z rozmarzeniem) Znałam kiedyś mężczyznę. Nie pamiętam już jego twarzy, ani imienia. Ale był przystojny i podobał się wszystkim. Miał czarne mocne włosy i głębokie niebieskie oczy pełne życia...
MĘŻCZYZNA: (Zainteresowany) No, no?
KOBIETA: Co no, no?
MĘŻCZYZNA: (Zniecierpliwiony) No, niech pani kontynuuje!
KOBIETA: Dobrze. Dobrze. Po roku wyjechał i nic nie powiedział. Długo płakałam. Wszystko co jego spaliłam. Zostawiłam tylko ten wiersz...
MĘŻCZYZNA: (Spokojnie) Wiersz? A więc to poeta?
KOBIETA: Tak. Niech pan posłucha. (Deklamuje)
Najbardziej upodobałem sobie
Twoje małe piersi
dojrzałe jak gruszki
które pozwoliłaś mi dotykać
trącać, lizać, ssać, a nawet
przygryzać
ale których za cholerę nie mogę
zerwać i zjeść
zostawiając marny ogryzek
bo to przecież strasznie potem boli.
MĘŻCZYZNA: Ładne. Upodobałem sobie... a to dopiero. Upodobałem... No, no. Piękne.
KOBIETA: A piersi?
MĘŻCZYZNA: Co piersi? Małe?
KOBIETA: Nie. Dojrzałe jak gruszki.
MĘŻCZYZNA: Jak gruszki powiada pani? Jak gruszki...
Pauza
KOBIETA: Nie czuje pan?
MĘŻCZYZNA: Czuję. Oczywiście. Ale co potem?
KOBIETA: Ogryzki. Dwa marne ogryzki.
MĘŻCZYZNA: Właśnie. Nie mógł patrzeć jak schną i gniją. Marnieją. (Pauza. Mlaska) Tracą smak. Pragnął ich wiecznej świeżości. Przydatności. Nie mógł bezczynnie przyglądać się rozkładowi...
KOBIETA: Bezradnie.
MĘŻCZYZNA: Otóż to. Nie mógł bezradnie przyglądać się rozkładowi. Powolnemu, ale postępującemu. Nieuchronnie.
KOBIETA: Nieubłaganie.
MĘŻCZYZNA: Nieubłaganie po stę pu ją ce mu. Nie mógł ich zjeść, to spakował manatki i wyjechał.
KOBIETA: Nadal są piękne. Zaręczam.
MĘŻCZYZNA: No tak. Niech pani zaręcza. Ale czy zaręczy pani, że jutro też takie będą? Że będą takie pojutrze? Za rok? Za dziesięć lat?
KOBIETA: Nie.
MĘŻCZYZNA: No właśnie. Tracą soki te pani gruszki. Tego pani nie wie?
KOBIETA: Tracą. Wiem.
MĘŻCZYZNA: I on też to wiedział. Wiedział bardzo dobrze. Dlatego wyjechał. Spakował manele i dał nogę. Przestraszył się. Gdyby znał sposób... ...ale sposobu nie ma.
KOBIETA: Sposobu na co?
MĘŻCZYZNA: Na świeżość. Jak to na co? Konserwanty, droga pani. Piękne słowo. Konserwanty. Zawiera w sobie więcej poezji niż cały tomik ponurego Brytyjczyka. Konserwanty. (Pauza) Doprawdy świetne.
Do stolika w drugim rogu (3), po przekątnej od K i M podchodzi Kelner. Stoi chwilę przy siedzącym Manekinie. Wyjmuje z prawej kieszeni kamizelki notes. Wyjmuje z lewej kieszeni kamizelki ołówek. Pauza. Zapisuje. Chowa notes do prawej kieszeni kamizelki. Ołówek chowa do lewej kieszeni. K i M przerywają rozmowę. Kobieta odwraca głowę i patrzy na Kelnera. Kelner odchodzi.
KOBIETA: A wie pan, schudłam ostatnio.
MĘŻCZYZNA: Doprawdy? To ciekawe.
KOBIETA: Tak. Całe dziesięć kilogramów.
MĘŻCZYZNA: (Zaskoczony) Aż tyle?
KOBIETA: Naprawdę. Dużo ćwiczyłam i ograniczyłam dietę.
MĘŻCZYZNA: Niesamowite.
KOBIETA: Zajęło mi to dwa miesiące. Dokładnie dwa miesiące i cztery dni. Dziś się ważyłam. Znów jestem szczupła.
MĘŻCZYZNA: Pięknie. I mądrze.
KOBIETA: Mężczyźni na powrót oglądają się za mną.
MĘŻCZYZNA: Mają na panią ochotę.
KOBIETA: Ogromną. Wyczuwam to zawsze, zawsze gdy któryś z nich na mnie patrzy. Jestem znów dla nich smakowitym kąskiem. Aż im slina skapuje z jęzorów.
MĘŻCZYZNA: Wspaniale. I robaki tak bardzo się panią nie interesują. Aż tak.
KOBIETA: Robaki?
MĘŻCZYZNA: Tak. Już się panią tak nie najedzą.
Pojawia się Kelner. Podchodzi do stolika, przy którym przed momentem przyjął zamówienie. Stawia kawę na stoliku, przed siedzącym Manekinem. Wraca. Kobieta śledzi go wzrokiem.
KOBIETA: Dziwny ten kelner. Dlaczego nic nie mówi?
MĘŻCZYZNA: Wątpię by miał coś do powiedzenia.
Pauza
KOBIETA: No dobrze. Ale jednak powinien się czasami odezwać.
MĘŻCZYZNA: Tak pani myśli?
Pauza
KOBIETA: Tak. Robi nieprzyjemne wrażenie. Przecież to kelner. Tak być nie powinno.
MĘŻCZYZNA: Ale jednak. Nie czuje się pewnie. Może się boi?
KOBIETA: Boi się? Kogo miałby się bać?
MĘŻCZYZNA: Nie wiem. Może mnie?
KOBIETA: Pana?
MĘŻCZYZNA: Tak. Zawsze jest taki w mojej obecności. Na jego nieszczęście jestem tu prawie zawsze. Założę się, że najchętniej wyprosiłby mnie stąd. Ale wie, że mu nie wolno. Nie może tego zrobić. Zresztą nie dałby mi rady. Jest za słaby. Kiedy mnie nie ma, to pozostaje świadomość, że w każdej chwili mogę się pojawić. (Pauza) Choć mnie nie ma, to jednak jest tak, jakbym zawsze tutaj był.
Przy stoliku najbliżej sceny (4), po lewej stronie od K i M pojawia się Kelner. Staje przy stoliku, obok siedzącego Manekina. Pauza. Z prawej kieszeni kamizelki wyjmuje notes. Wyjmuje z lewej kieszeni ołówek. Pauza. Zapisuje. Chowa notes do prawej kieszeni kamizelki. Ołówek chowa do lewej kieszeni. Kobieta odwraca głowę i śledzi go wzrokiem. Kelner odchodzi. Kobieta wraca do rozmowy.
KOBIETA: Jest chyba trochę zaniedbany.
MĘŻCZYZNA: O tak. Ale nie od zawsze proszę pani. Podobno nie od zawsze. Kiedyś wyróżniał się schludnością i nienagannym wyglądem. Był też milszy dla klientów. Podobno... ...teraz lokal świeci pustkami. Nie to co kiedyś. Niedługo nikogo tu nie będzie. Wszyscy znikną jak cienie na ścianie... ...kiedy zgaśnie światło. (Pauza) Zostanie sam. A wtedy nic tu po mnie. (Śpiewa) Addio del passato! (Śmiech. Pauza. Poważnie) Ta chwila jest już blisko. Już teraz mało kto tutaj przychodzi. (Pauza) Zresztą sama pani widzi. A ja przyglądam się rozkładowi i oddycham jego ożywczym tchnieniem. O tak, oddycham głęboko. Przyznam się pani, że uwielbiam przegrane sprawy. Czuję się wtedy doskonale. Doskonale. (Krzyczy) Doskonale!
W tej chwili gaśnie całkowicie światło. Ciemność na pięć sekund. Zapala się ponownie na powrót. Przy stoliku (4), gdzie Kelner przyjmował ostatnio zamówienie zniknął Manekin. Krzesło na którym siedział przystawione. Dłuższa pauza.
KOBIETA: Nie wierzę, że to pan.
MĘŻCZYZNA: Nie wierzy pani? A kapelusz?
KOBIETA: Każdy mógłby założyć identyczny.
MĘŻCZYZNA: No, cóż. Może rzeczywiście. (Myśli. Pauza) Jakby tu panią przekonać.
KOBIETA: Do czego?
MĘŻCZYZNA: Że to jednak ja.
KOBIETA: Nie wiem.
Powolnym krokiem nadchodzi Kelner. Niesie w ręku tacę.
MĘŻCZYZNA: Idzie znowu ta karykatura. Chce pani coś?
KOBIETA: No nie wiem...
Kelner podchodzi do stolika przy którym siedzą. Zabiera pustą filiżanką. Stawia tacę na podłodze. Wyjmuje z prawej kieszeni kamizelki notes. Wyjmuje z lewej kieszeni ołówek. Otwiera notes. Czeka. Milczy. Pauza.
MĘŻCZYZNA: Niech pani coś zamówi. Zrobi mu pani przyjemność.
KOBIETA: No dobrze. W takim razie jeszcze jedną kawę poproszę.
MĘŻCZYZNA: Może się pani zdecyduje na cukier, albo chociaż na śmietankę. Naprawdę warto.
KOBIETA: Nie. Przecież mówiłam, że piję bez. (do Kelnera) Tylko kawę. Bez cukru i bez śmietanki. (Kelner zapisuje w notesie. Zamyka go i chowa do prawej kieszeni kamizelki. Ołówek chowa do lewej kieszeni. Podnosi tacę. Odchodzi)
Pauza
MĘŻCZYZNA: No, tak. Przecież pani schudła.
KOBIETA: No właśnie.
Pauza
KOBIETA: Dlaczego jest pan smutny?
MĘŻCZYZNA: A dlaczego miałbym być wesoły?
Pauza
KOBIETA: Nie wiem.
MĘŻCZYZNA: No właśnie.
Pauza
KOBIETA: A to, że jest pan ze mną?
MĘŻCZYZNA: No dobrze, humor już mi się poprawił.
KOBIETA: Ale dlaczego był pan smutny?
MĘŻCZYZNA: Bo nie wiedziałem, dlaczego miałbym być wesoły.
KOBIETA: Ale teraz już pan wie?
MĘŻCZYZNA: Tak. Teraz już wiem.
KOBIETA: Świetnie.
Wraca Kelner. Niesie na tacy kawę w filiżance. Podchodzi do stolika. Stawia filiżankę przed Kobietą. Podaje łyżeczkę. Odchodzi. Pauza.
MĘŻCZYZNA: Przepraszam. Czy mógłbym panią o coś spytać?
KOBIETA: Proszę.
Dłuższa pauza
MĘŻCZYZNA: Ale nie wiem czy mogę.
KOBIETA: Proszę pytać. Śmiało.
Pauza
MĘŻCZYZNA: Zastanawiam się, czy nie wywoła to skandalu.
KOBIETA: Skandalu? Co też pan mówi.
MĘŻCZYZNA: Tak. Naprawdę się boję.
KOBIETA: Nie wiem co mogłoby wywołać skandal.
MĘŻCZYZNA: Moje pytanie naturalnie.
KOBIETA: Eee, chyba nie. Chyba jednak pan przesadza. No, niech pan pyta wreszcie.
MĘŻCZYZNA: No dobrze. Czy pani fryzura... ...pani włosy...
Do stolika (2), przy którym siedzą dwa Manekiny podchodzi Kelner. Niesie w ręku tacę. Staje przy stoliku. Zbiera naczynia. Stawia tacę na podłodze. Pauza. Z prawej kieszeni kamizelki wyjmuje notes. Wyjmuje z lewej kieszeni ołówek. Pauza. Zapisuje. Chowa notes do prawej kieszeni kamizelki. Ołówek chowa do lewej. Podnosi tacę i odchodzi. K i M milkną. Kobieta odwraca głowę i obserwuje Kelnera. Po jego odejściu wraca do rozmowy.
KOBIETA: No, śmiało.
MĘŻCZYZNA: Chwileczkę, muszę się zastanowić. (Milknie. Pauza) O, już mam. (Pauza) Czy pani włosy układał szacowny pan Hair?
KOBIETA: A kto to taki, ten Hair?
MĘŻCZYZNA: Prowadzi tutaj salon fryzjerski.
KOBIETA: A, Wiktor. Wiktor Hair. Nie.
MĘŻCZYZNA: Nie?
KOBIETA: Nie. Sama je układałam.
MĘŻCZYZNA: Sama?
KOBIETA: Tak. Jestem fryzjerką.
MĘŻCZYZNA: Fryzjerką? A jednak to skandal.
Pojawia się Kelner. Podchodzi do stolika skąd przed chwilą przyjął zamówienie. Stawia dwie filiżanki pomiędzy Manekinami. K i M przerywają rozmowę. Kobieta odwraca głowę i obserwuje Kelnera. Kelner odchodzi.
MĘŻCZYZNA: (Powoli i w zadumie deklamuje wiersz. Raczej do siebie) Odszedł. Pozostawił na piasku niewyraźny odcisk stopy. Zaraz chmura zmyje deszczem ostatnie ślady egzystencji.
KOBIETA: Co pan powiedział?
MĘŻCZYZNA: Nic. To wiersz.
KOBIETA: Wiersz? Znowu wiersze. Mógłby pan powtórzyć?
MĘŻCZYZNA: Proszę bardzo (Powtarza).
KOBIETA: Piękne. Kto to napisał?
MĘŻCZYZNA: Zaraz. Muszę sobie przypomnieć. (Pauza) Nie, nie przypomnę sobie. Nie pamiętam.
KOBIETA: Szkoda. To piękny wiersz. Mógłby pan powiedzieć go jeszcze raz?
MĘŻCZYZNA: Znowu?
KOBIETA: Tak. Ostatni raz. Niech pan to zrobi specjalnie dla mnie.
MĘŻCZYZNA: Dobrze. Proszę słuchać (Cisza. Pauza).
KOBIETA: Cudowne. Kilka prostych słów. A jaka siła?
MĘŻCZYZNA: Siła czego?
KOBIETA: Poezji. Ogromny pęd. Strzał armatni. Wybuch. Bum. Bum. (Pauza. Głośniej) Bum!.
MĘŻCZYZNA: Siła śmierci. Śmierci raczej, droga pani. I nicości jaką za sobą niesie. To śmierć, a nie jakaś tam poezja.
Pauza
KOBIETA: Może ma pan rację. Ale poczułam jakby mi ktoś chlusnął w twarz szklanką zimnej wody.
Pojawia się Kelner. Niesie w ręku tacę. Podchodzi do stolika (3), gdzie siedzi jeden Manekin. Staje przy stoliku. Zabiera filiżankę. Stawia tacę na podłodze. Pauza. Wyjmuje z prawej kieszeni kamizelki notes. Ołówek wyjmuje z lewej kieszeni. Pauza. Zapisuje. Chowa notes spowrotem do prawej kieszeni kamizelki. Ołówek chowa do lewej. K i M przerywają rozmowę. Kobieta odwraca głowę i obserwuje Kelnera. Kelner podnosi tacę i odchodzi. Po jego odejściu Kobieta wraca do rozmowy.
KOBIETA: Naprawdę dziwny ten Kelner. Jak tak można.
MĘŻCZYZNA: Już się taki urodził.
Pauza
KOBIETA: Strasznie nieprzyjemny z niego typ.
MĘŻCZYZNA: Może i nie wywiera dobrego wrażenia, ale dobry z niego chłop.
KOBIETA: Widział pan jego ręce?
MĘŻCZYZNA: Widziałem.
KOBIETA: Są żółte.
MĘŻCZYZNA: Żółte?
KOBIETA: Całe. A jakie paznokcie. Jak można być kelnerem z takimi dłońmi.
MĘŻCZYZNA: To od palenia tytoniu.
KOBIETA: To on pali? O nie, jak dla mnie to już za dużo. Napisze o tym.
MĘŻCZYZNA: Napisze pani?
KOBIETA: Tak. Jeszcze dzisiaj.
Pauza
MĘŻCZYZNA: Jeszcze dzisiaj?
KOBIETA: (Rozegzaltowana) Zobaczy pan. Jutro sama przyniosę mu poranną gazetę! Rzucę mu numer na kontuar!
MĘŻCZYZNA: Przecież mówiła pani, że jest fryzjerką.
KOBIETA: Ja? Fryzjerką? Proszę pana, robi pan sobie ze mnie żarty? Jestem dziennikarką. Pracuję w miejscowej gazecie.
MĘŻCZYZNA: No dobra. Piękna sprawa.
Światło gaśnie. Ciemność przez pięć sekund. Zapala się na powrót. Przy stoliku (3), gdzie Kelner przyjmował ostatnio zamówienie zniknął Manekin. Krzesło na którym siedział przystawione. Dłuższa pauza.
KOBIETA: Nie wierzę jednak że to pan.
MĘŻCZYZNA: Jednak pani nie wierzy?
KOBIETA: Nie.
MĘŻCZYZNA: Cóż. Nie wiem jak mógłbym panią przekonać.
KOBIETA: Ja też tego nie wiem.
MĘŻCZYZNA: A buty?
KOBIETA: Każdy mógłby założyć identyczne.
MĘŻCZYZNA: No tak. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak...
Powolnym krokiem do ich stolika zbliża się Kelner. Niesie w ręku tacę.
KOBIETA: Jak co?
MĘŻCZYZNA: Nic, nic. O, znowu idzie ta parodia.
Kelner staje przy ich stoliku. Zabiera pustą filiżankę. Stawia tacę na podłodze. Wyjmuje z prawej kieszeni kamizelki notes. Wyjmuje z lewej kieszeni kamizelki ołówek. Otwiera notes. Stoi. Milczy. Pauza.
MĘŻCZYZNA: Zamawia coś pani?
KOBIETA: Chciałabym. (Pauza) Tylko nie mogę się zdecydować.
MĘŻCZYZNA: Na ten cukier?
KOBIETA: Nie.
MĘŻCZYZNA: Na śmietankę?
KOBIETA: Chyba pan żartuje. Nie wiem czy wypić jeszcze jedną kawę.
MĘŻCZYZNA: Niech pani pije.
KOBIETA: No dobrze. (do Kelnera) Jeszcze jedna kawę. Tak jak poprzednio. Bez cukru i śmietanki.
Kelner zapisuje zamówienie w notesie. Chowa notes w prawej kieszeni kamizelki. Ołówek chowa w lewej kieszeni. Podnosi tacę. Odchodzi.
MĘŻCZYZNA: Chciałbym pani coś powiedzieć...
KOBIETA: Proszę. Bardzo proszę.
Pauza
MĘŻCZYZNA: Jest pani niczego sobie kobietą. Gdybym... ...ach, nieważne.
KOBIETA: No, proszę. Niech pan mówi bez obaw.
Pauza
MĘŻCZYZNA: ( Zastanawia się) Nie, nie. To wszystko. Tylko tyle chciałem pani powiedzieć.
KOBIETA: No cóż. Szkoda. Myślałam... (Pauza) Co z tym kelnerem? Złożyłam zamówienie.
MĘŻCZYZNA: (Śmiech) Niechże mu to pani wypomni kiedy przyjdzie. Mnie nie wolno. Poza tym, i tak pani nie posłucha. To mój... ...jak to powiedzieć... ...bliski znajomy. Jest ode mnie co prawda młodszy... ...ale nieznacznie tylko. Znamy się od początku. Nie może przeboleć, że niczego się nigdy nie dorobił. W przeciwieństwie do mnie. Zazdrości mi pozycji. I tego, że wszyscy się mnie boją. Choć muszę przyznać, że głowę nosi wysoko. Tak. Mimo wszystko. (Pauza) O, idzie wreszcie.
Kelner podchodzi do stolika. Kawę stawia przed kobietą. Podaje łyżeczkę. Odchodzi.
KOBIETA: (Próbuje kawy) Dobra. Świetna ta kawa.
MĘŻCZYZNA: Tak. Świetna. Odpowie mi pani na moje pytanie?
KOBIETA: (Oblizuje łyżeczkę. Kładzie ją na spodku) Słucham.
Pauza
MĘŻCZYZNA: Dlaczego wszyscy myślą, że miłość rodzi się tylko nocami. No, wie pani o czym mówię. Tuż przed zaśnięciem. Ona nigdy się nie narodziła i nie narodzi się. (Pauza) Nigdy! (Uderza dłonią w stół).
KOBIETA: Już pan to mówił.
MĘŻCZYZNA: (Zdziwiony) Mówiłem?
KOBIETA: Tak. Na samym początku. Zaraz jak przyszłam.
MĘŻCZYZNA: Jeszcze przy pierwszej kawie?
KOBIETA: Jeszcze przy pierwszej.
MĘŻCZYZNA: Przepraszam. Zapomniałem.
KOBIETA: Proszę. Nic się przecież nie stało.
MĘŻCZYZNA: Nic się nie stało? Tylko tak się pani wydaje.
Pojawia się Kelner. Niesie w ręku tacę. Podchodzi do stolika (2), gdzie siedzą dwa Manekiny. Staje przy nim. Zbiera naczynia. Stawia tacę na podłodze. Wyjmuje z prawej kieszeni kamizelki notes. Wyjmuje z lewej kieszeni ołówek. Pauza. Zapisuje. Chowa notes do prawej kieszeni kamizelki. Ołówek chowa do lewej kieszeni kamizelki. K i M przerywają rozmowę. Kobieta odwraca głowę i patrzy na Kelnera. Kelner podnosi tacę i odchodzi. Kobieta wraca do rozmowy.
KOBIETA: To naprawdę dziwne. Żeby nic nie mówić.
MĘŻCZYZNA: Wątpię, by miał coś do powiedzenia.
Pauza
KOBIETA: No tak, ale przecież jest kelnerem. Do tego wszystkiego jeszcze się nie odzywać. Nie mogę tego zrozumieć. Muszę o tym napisać.
Gaśnie światło. Ciemność na pięć sekund. Zapala się ponownie na powrót. Po zapaleniu, przy stoliku (2) skąd Kelner przed momentem przyjął zamówienie, zniknęły Manekiny. Krzesła przystawione. Dłuższa pauza.
KOBIETA: Nie wierzę jednak że to pan.
MĘŻCZYZNA: Jednak pani nie wierzy?
KOBIETA: Nie.
MĘŻCZYZNA: Cóż. Nie wiem jak mógłbym panią przekonać.
KOBIETA: Ja też tego nie wiem.
MĘŻCZYZNA: A garnitur?
KOBIETA: Każdy mógłby założyć identyczny.
Do stolika przy którym siedzą powolnym krokiem podchodzi Kelner.
MĘŻCZYZNA: No tak. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak... (Zauważa Kelnera) O, znowu idzie ta parodia kelnera.
Kelner staje przy stoliku. Wyjmuje z prawej kieszeni kamizelki notes. Wyjmuje z lewej kieszeni kamizelki ołówek. Otwiera notes. Czeka. Milczy. Pauza.
MĘŻCZYZNA: Zamawia coś pani?
KOBIETA: Nie, chyba już wystarczy.
MĘŻCZYZNA: Tak szybko? Niechże pani jeszcze coś zamówi.
KOBIETA: Zastanawiam się nad kawą. Jest naprawdę dobra. (Myśli. Pauza) Dobrze. Jeszcze jedną kawę. Tak samo jak poprzednio.
Kelner zapisuje zamówienie w notesie. Chowa notes spowrotem do prawej kieszeni. Ołówek chowa do lewej kieszeni kamizelki. Odchodzi.
KOBIETA: Chciał pan coś powiedzieć.
MĘŻCZYZNA: Ja? (Pauza. Niepewnie) Chyba nie.
KOBIETA: Tak. Przed przyjściem kelnera. Zaczął pan coś mówić...
Pauza
MĘŻCZYZNA: Ach, rzeczywiście. Tak. Zgadza się. (Pauza) To znaczy nie. (Pauza) To chyba nie ma sensu. Najmniejszego. To spotkanie. Ta rozmowa. Niepotrzebnie się spotkaliśmy. Byłoby lepiej tego nie robić. (Pauza) Dla pani. A tak? Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak... (Pauza) Bardzo mi przykro. (Światło gaśnie na pięć sekund. Ciemność. Kobiety nie ma przy stoliku po zapaleniu. Krzesełko na którym siedziała przystawione. Filiżanka na stoliku. Pauza) Choć, czy rzeczywiście tak bardzo? Czy rzeczywiście? (Pauza) Czy wogóle jest mi przykro? Nie. Chyba jednak nie. O nie. Byłaby to katastrofa. (Pauza) Absurdalne. Na pewno. Wręcz przeciwnie. (Pauza) Idę.
Mężczyzna wstaje od stolika. Przystawia krzesło do stolika. Zdejmuje z głowy kapelusz i kładzie go na blacie przykrywając magnetofon. Odwraca się. Światło na twarz. Twarz przerażająca. Powolnym krokiem schodzi ze sceny. Odchodzi na lewo, skąd na początku przyszła Kobieta.
Z prawej wyłania się postać Chłopca (od stolika 2). Nieśmiało podchodzi do stolika. Podnosi kapelusz. Odwraca go do góry i zagląda do środka. Zakłada na głowę. Bierze do ręki filiżankę z kawą. Próbuje. Wypluwa wszystko ze wstrętem. Stawia filiżankę spowrotem na stół. Zauważa magnetofon. Bierze go do ręki. Cofa taśmę. Włącza. Rozlega się krzyk Kobiety. Chłopiec staje przestraszony. Światło powoli wygasa.
Po chwili jaśnieje na powrót i następuje powtórzenie sztuki. Wszystko odbywa się w identyczny sposób, ale:
1) Mężczyzna siedzi teraz przy stoliku 4,
2) Dwa Manekiny siedzą teraz przy stoliku 1,
3) Manekin pierwszy siedzi teraz przy stoliku 2,
4) Manekin drugi siedzi teraz przy stoliku 3.
Kobieta nadejdzie teraz z prawej strony (miejsce jej pojawienia się i linię podejścia wyzancza przekątna poprowadzona przez stoliki 2,5 i 4.
Kelner rozpoczyna swój cykl jak poprzednio, od Kobiety i Mężczyzny, tj. teraz od stolika 4. Potem kolejno 3, 2, i 1.
Kelner nosi teraz w prawej kieszeni kamizelki ołówek, w lewej zaś kieszeni notes.
Pierwsze zgaśnięcie światła następuje jak poprzednio, po zakończeniu pierwszego cyklu Kelnera, ale:
1) Po pierwszym zgaśnięciu znikają Manekiny przy stoliku 1,
2) Drugie zgaszenie światła powoduje zniknięcie Manekina przy stoliku 2,
3) Trzecie zgaszenie światła powoduje zniknięcie Manekina przy stoliku 3,
4) Po czwartym zgaszeniu światła, jak poprzednio, znika Kobieta.
Mężczyzna po zejściu ze sceny odejdzie teraz w prawą stronę. Chłopiec pojawi się teraz z lewej strony (od stolika 3).
Po zakończeniu powtórzenia, światło powoli wygasa. Po chwili jaśnieje na powrót, ale:
1) Mężczyzna siedzi teraz przy stoliku 3,
2) Dwa Manekiny siedzą teraz przy stoliku 4,
3) Manekin pierwszy siedzi teraz przy stoliku 1,
4) Manekin drugi siedzi teraz przy stoliku 2,
5) Przy stoliku 5 siedzi Chłopiec.
Dłuższa pauza. Z prawej strony sceny nadejdzie Kobieta (miejsce jej pojawienia się i linię nadejścia wyznacza przekątna poprowadzona przez stoliki 3,5 i 1. Stanie przy stoliku Mężczyzny (3). Zanim rozpocznie się dialog, światło wygasa całkowicie. Kurtyna. |
|