|
Adam Wiedemann (notabene - redaktor tomu) o książce Piotra Cegiełki wydanej jako główna nagroda w II Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Stanisława Czycza: "Osoby, których nie lubię, mówią, że opowiadania Piotra Cegiełki są nudne. Owszem, są nudne, ale tylko dla tych, którzy nudzą się nawet w wannie". Z notki wnioskuję, że Adam Wiedemann, podobnie jak jego znajomi, w wannie się nie nudzi, z zawartości tomu - że Cegiełce też wanna bliska. Oprócz zatykania wanny korkiem, napełniania jej wodą, bohater Cegiełki (choć imiona się zmieniają coś przecież tych bohaterów łączy) lubi także nalewać wodę do czajnika, wsypywać kawę/herbatę do szklanki, słodzić, ubierać się, sikać, zapalać papierosa, nanosić szampon na włosy, kupować majtki i skarpety, słowem - ceni sobie codzienne, drobne przyjemności, choć "ceni" to słowo nieodpowiednie, bo bohater Cegiełki podchodzi do owych czynności bezrefleksyjnie, z dziecięcą pieczołowitością. Mamy tu fajnego gościa bez szczególnych pretensji do życia, za to z tendencją do pedanterii, grzecznego chłopca bez zobowiązań, który ma to szczęcie, że może bezkarnie marnować czas, wypełniając go drobiazgami. A wszystko zawarte w prostych, nierozbudowanych konstrukcjach składniowych, czasami balansujących na granicy stylistycznego błędu, takich z zeszytu czwartoklasisty, który koncentruje się przede wszystkim na opisie prostych czynności, nie bawi się w subtelne rozróżnienia na tzw. życie zewnętrzne i wewnętrzne, co w rezultacie daje przewagę partiom behawioralnym, jako że czwartoklasiście takie pisanie przychodzi najłatwiej. Nudne? Wcale. Na początku może pojawić się wątpliwość: I po co ty to, chłopie, opisujesz? później człowiek się przywiązuje i z absurdu skrupulatnego sprawozdawstwa, które do niczego nie prowadzi (o żadnej wartkiej akcji nie ma mowy), zaczyna czerpać przyjemność. W tym szaleństwie jest metoda! Wprawdzie wyobraźnia znużona uporządkowanym życiem (także w dziedzinie doboru naturalnego) i ogólną sielanką podsuwa czasem autorowi nietypowe rozwiązania (a to internowanie Jasia w jego własnym pokoju, a to transformacja spokojnego bohatera w niebezpiecznego użytkownika spinki-wsuwki), ale sprawy komplikuje to w stopniu nieznacznym i jakby z nudów. Udziwnienie nie takie znowu dziwaczne, prowadzące raczej donikąd (może w stronę nieco innej, choć poddanej temu samemu prawu symetrycznego opisu, rzeczywistości) niż dokądś, jakby założono, że pobudzanie ciekawości i ekscytacji czytelniczej do nich nie należy. Opowiadania Cegiełki są nudne, ale konsekwentnie i z premedytacją. I to jest w nich najciekawsze.
Jeszcze uwaga dla miłośników kąpieli i tych, którzy w wannie nudzić się już nie chcą: wydanie Sandacza w bursztynie, ufundowane przez JM Rektora UJ - prof. dr. hab. Franciszka Ziejkę, zostało stworzone z myślą o was! Obserwacja kropli wody powoli staczającej się po ładnym, albumowym papierze na pewno dostarczy wam sporo przyjemności.
Justyna Cembrowska FA-art, 02/2002
|